Pady które leczą – rzecz o nawróceniach

Pomińmy fakt całkowitej niewiedzy w temacie gier większości dzieci Neo korzystających z PC. Można nawet rzec, że ich niewiedza jest proporcjonalnie odwrotna do chęci wypowiadania się np. o konsolach. Stąd nie będziemy tutaj obalać mitów, ani rozwodzić się nad niezbyt mądrymi tekstami o płytkości bijatyk, czy braku dobrych FPPów i RPGów na konsole. O tym – być może skrobniemy kiedyś jakiś szerszy tekst. Postanowiliśmy za to przedstawić ciekawe przykłady, gdy trÓł PC gamerzy – wiedzący wszystko o konsolach a w rzeczy samej nie wiedzący o nich nic – szybko zmieniali swoje zafascynowanie danym sprzętem do gier wideo. Jako granatierzy pokoju, przekopaliśmy swoje zasoby pamięci, aby podzielić się tymi wiekopomnymi chwilami. Czasem pełnymi absurdu, ale na pewno wartymi zapamiętania.

Pamiętniczku a pamiętasz jeszcze…

Jakaś tam zapomniana komunia, młody Ciastek zownował konkurencję w Tony Hawka 2 na PSone, więc… zapuściliśmy Quake 2 w wersji na tą konsolę. Jako, że posiadówka była spora – wybraliśmy oczywiście tryb multiplayer. Zabawa była przednia, gdy nagle zjawili się nowi goście, wraz z dwoma synami, wtedy niewiele starszymi od ciastka. Synowie okazali się oczywiście dwoma trÓł PC gamerami. Zaczęło się – narzekanie na rozdzielczość, kolorystykę i pada. Gadanie o bezsensie split screena, sterowaniu oraz przynudzanie rozbawionej ekipy gadaniem o wersji z PC. W końcu po jakiś czasie, ktoś wcisnął pady w ich dłonie. I nagle… oświecenie! Obaj rozpoczęli grę bez narzekania. Co prawda wyłączyli muzykę – bo jak opowiadali prawdziwy Quake’owiec gra bez muzyki (prawda), tyle że graliśmy przecież na podzielonym ekranie. Po chwili przyszła podjarka trzęsącym się Dual Shockiem a później analogami. Gdy po chwili poleciał ponownie Tony Hawk a na końcu Tekken, obaj mieli już maślane oczka. Nagłe podniecenie, koniec wygłaszania peanów o trÓł PC gamingu, radość gawiedzi i ustalanie kolejki Jasne na końcu imprezy coś pojęczeli o wielkości PC. A miesiąc później kupili konsole.
(cookie)

Dzień jak co dzień, wakacje. Cascad przed mutacją po powrocie z grania w piłkę odpala swe świeżutkie ISS Pro Evolution. Był to jeden z ważniejszych dni w jego życiu… tzn. w moim. Po szoku jakiego wtedy doznałem jako wyznawca FIFY (jak zresztą wszystkie niewyedukowane growo dzieciaki w okolicy) połknąłem haczyk. Gra okazała się bardzo ciężka i jeszcze bardziej satysfakcjonująca. Pojechałem, więc znowu na boisko szerzyć dobrą nowinę o tym, że FIFA zdechła i już w nią nie mam zamiaru grać. Kumple z PCtami prychali, Ci z PSXami też, jednak udało mi się ich wszystkich po kolei sprosić do swego pokoju na prezentację.
Oczywiście pierwsze co słyszałem to narzekania ‘Nie ma trików!!!’ i ‘Nie ma prawdziwych nazwisk, żenada!’ ‘Nie ma klubów? Lol!’ po czym oczywiście się dowiedziałem, że sterowanie jest złe i w ogóle co z klawiaturą. Sprawę przemilczałem, biorąc ich na czas. Oczywiście się udało, moc piłki od Konami była wtedy czysta i niezachwiana. Nagle ludziom przestał przeszkadzać brak kosmo-dryblingu, skończyli biadolić na nazwiska a granie bez pada nawet nie przeszło im przez myśl. Do tego stopnia że gdy, w końcu, po latach, wyszedł PES3 na PC to pierwszym co kupili (zaraz po, jak to jest powszechne, ściągnięciu gry z sieci) była przejściówka z usb na Dual Schocka. Mieli już w domu szarą konsolę na której ISSa miętolili do potęgi, więc wieść o ukazaniu się konwersji kontynuacji ich ukochanej gry na blachę rozpaliła ich do czerwoności. Zresztą po czasie i tak zdobyli PS2, by maniaczyć PESy bo na komputerze źle im się grało, zależało im na multiplayerze i sami turnieje zaczęli robić. Moc! Do dziś sparrujemy.
(cascad)

Pamiętam jak wielki fan oklepanego na wszystkie sposoby w Polsce tria: Baldur’s Gate, Gothic i Icewind Dale (oczywiście szanuję każdą z tych gier) zobaczył u mnie Vagrant Story. Cóż… Obyło się bez narzekania. Było za to zbieranie szczeny z mego lordowskiego dywanu. Mnogość opcji, reżyseria scenek, świetny system walki pokazały mu gdzie szukać najlepszych gier jego ulubionego gatunku – RPG.
Człowiek, który dotychczas uważał tamte trzy gry za kanon rpg (mając na PC przecież też Planescape czy Fallouta 2 do wyboru !) nagle otworzył oczy. Chciał zobaczyć jak prezentują się inne gry gatunku na konsole, więc pokazałem mu. Zaskoczyła go dynamika walk Suikodena, świetne filmy przerywnikowe w Final Fantasy X, oraz skomplikowanie Shin Megami Tensei. Szybko pożyczył ode mnie szaraka (PS2 za cholerę bym nie pożyczył mu ;p) razem z Final Fantasy 7, Vagrant Story, Suikodenem i Diablo. A dziś? Cóż koleś ma większą kolekcję konsol i gier niż ja, a na PC gra w RTSy.

Party time ! Nie ma to jak ludziom zarówno wielbiącym blachę oraz kompletnie nie obeznanym w tym co się dzieje w świecie gier pokazać odpowiedni zestaw ‘zdobywaczy imprez’. Czy to gier taneczno – muzycznych (Dance Dance Revolution, Singstar, Guitar Hero, Um Jammer Lammy itd.), czy wygibasów przed kamerą od Eyetoya, czy tony party-games! Dla 2,3,4,6 a nawet 8 graczy! Nie macie pojęcia co potrafi zrobić partia na osiem osób w Bombermana, czy też czterech graczy tnących w Halo, z żyrandolem 😉 . A gdy poleci Mario Kart, jakaś efektowna bijatyka, czy PES… Nie da rady, nawet gracz nie cierpiący danego gatunku porwie się do zabawy. Nawet jak zbiera się mHruczna trÓł ekipa, można zabawić się w kilka osób w jakiegoś zbiorowego hack&slasha na konsoli. FPP, bijatyki, sportówki i wiele, wiele innych pokazują pazura w czasie większych posiedzeń na jednej konsoli.
(cookie)

A tak szczerze to, jak grać w dużym gronie, to oczywiście z Crash Team Racing w roli wodzireja. Wyścigi kartów w przyjemnej oprawie po cudnych (pure gameplay) trasach są niepokonane do dziś. To właśnie ten klimat: atmosfera wspólnych posiedzeń pełnych śmiechu i przekleństw posyłanych w kierunku osoby której najlepiej idzie 😉 duszny pokój, mimo otwartego na oścież okna, dywan zapełniony zdeptanymi paluszkami, ręce przyklejone do pada mieszaniną potu i tego co zostało z jedzonych przed chwilą chipsów, nagłe wybuchy śmiechu, euforii, kurwicy, pokazują co w grach się naprawdę liczy… ech piękne przeżycia których wszystkim życzę.
Przy okazjach takich spędów, choćby za dawnych czasów gdy jeszcze wyprawiałem w domu urodziny, w mniejszym gronie najbliższych kumpli zarażałem ludzi konsolami. Jednego szczególnie – stojącego akurat u wyboru ‘PC czy PSX?’, wybrał PlayStation – między innymi dlatego, że tak rewelacyjnie się przy nim mogło bawić sporo osób. Wszyscy uwielbialiśmy te wspólne posiedzenia. Nie dziwne, że opcja wspólnego grania, nie przez łącze z jakimś 13letnim No0BzzEm, a na dzielonej z koleżkami kanapie bardziej przyciąga. To jest właśnie połączenie jednych z najprzyjemniejszych rzeczy w życiu – bo nie dość że się gra w naprawdę rządząca gierkę, to jeszcze obok ktoś przezywa ją równie żywiołowo co my, wymyśla swoje patenty, ratuje nas, potem my go… tworzą się wspólne ‘wirtualne’ przeżycia, nieraz równie wyraźnie co te prawdziwe. Trywializować rozegranie w czwórkę meczu dwóch na dwóch, w dowolnej grze sportowej, na rozstawionych blisko siebie pufach to naprawdę niepoważne. Robić to mogą tylko Ci którzy tego nie doświadczyli. To nie ma prawa się zestarzeć nigdy. Nawet w czasach takiej usług jak Xbox Live! Konsole mają talent do łączenia ludzi, czemu z tego nie korzystać?
(cascad)

Przykłady można by mnożyć do bólu głowy. Czasem wręcz głupie (znajomy kupił Psone bo zobaczył u mnie demo Colina 2.0), czasem „tanie” (moc zbawcza Tekkenów), czasem wiekopomne (2 lata bojów PC vs konsola skończone kupnem u gościa PSPka). Ważne jest jedno – konsol warto spróbować, a zamykanie się w swoim kąciku i ograniczanie sobie horyzontów nigdy nie było zdrowe. Zasłanianie się jakimiś ‘możliwościami multimedialnymi, nauki i pisania głupich postów na forach’ nie przystoi – walić je, najzwyczajniej w świecie grajmy! I zapraszajmy do siebie tych którzy jeszcze nie grają, albo grają ale na pół gwizdka w skonwertowane odrzuty i garstkę exów.

PS Przy okazji – prosimy o odpuszczenie pisania komentów do tego wpisu przez osoby, nie potrafiące czytać ze zrozumieniem oraz nie będące w stanie pojąć, że przez dzieci Neo i trÓł PC gamerów mamy na myśli bandę bachorów (czasem dorosłych) z zerową wiedzą o grach wideo, jednak chętnie wypowiadających się w tym temacie. Dziękujemy z góry – pokój i granat.

cookiecrusher&cascad

8 uwag do wpisu “Pady które leczą – rzecz o nawróceniach

  1. Haha oczywiście nie wiem do którego forum internetowego pijecie 😉 Sam na nim jestem i przyznam że pierdoły jakie tam czytam potrafią rozbawić mnie do łez a później doprowadzić do ciężkiej kurwicy. Oczywiście takie pierdoły można wyczytać wszędzie w necie ale cóż kiedy 13 latek próbuje uchodzić za „specjalistę”w dziedzinie gier video to później wychodzą takie kwiatki.
    Chociaż najbardziej boli mnie jedna rzecz a mianowicie pisanie totalnych bzdur w czasopismach oraz w … TV . Oglądam sobie Hyper’a i słysze tekst : „sterowanie pojazdem mako jest lepsze w wersji na pc „. Że co ? Niestety jeżeli TV i czasopisma rozsiewają błędne informacje to nic tylko popełnić harakiri.

    Co do party game to przyznam się ,że nie trawię gier sportowych ale kiedyś przyszło do mnie 3 kumpli z PES 6. Oczywiście na początku kłóciłem się żeby nie zapuszczac tego „dziadostwa” ale jak juz zaczęliśmy grac we 4 … .Czysty miód. Co prawda trochę mi się myliły klawisze przez co stojąc sam na sam z bramkarzem robiłem podanie zamiast strzelić a moim największym osiągnięciem było faulowanie innych graczy to mieliśmy MASĘ radochy. Aż strach pomyśleć co działoby się przy Wii na którym grać mogą nawet ci którzy z konsolami styczności w ogóle nie mieli (mam xbox’a a mimo wszystko miałem małe problemy ze sterowaniem w PES 6 ). Ogień z dupy ;D

  2. Szkoda, że ja mam takich twardogłowych znajomych, ale kilku z nich przerzuciło się z PC na konsole po zobaczeniu Def Jama: FFNY i DBZ Budokai Tenkaichi 3 😉

  3. stern – a ja to byłem (jestem) takim właśnie dzieckiem neo, z tego właśnie forum, do którego piją (?). I Aras & S-ka mnie nawrócili tam na konsole. Dzięki. 😉

  4. Moje rozpoczęcie przygody z konsolami było trywialne. Najpierw jako mały dzieciak grałem na nesie u syna znajomej moich starszych gdzie spędzałem czas do ich powrotu z pracy. Niestety usłyszałem że granie na tiviku jest złe i w ogóle więc pożegnałem się z tym. Jak już byłem w podstawówce kupiłem sobie na targu za uzbieraną kasę podróbkę nesa i nadrobiłem kilka straconych latek aż do chwili kiedy zaczął mi sie niewiarygodnie wieszać więc powędrował w pudełku do piwnicy. Potem jak byłem na studiach 100km od domu z moim pc, a nie stać mnie było jeszcze wtedy na lapka, kupiłem sobie advancea sp i kilka tytułów na tę kieszonsolkę (Underground – miałem też go na pc, Castlevanię, gta advance etc.) potem pożyczyłem kilka od znajomych i grałem. Niestety od 2 lat gba się kurzy w szafce. Planuję zakup ps3 lub xa ale nie czuję już takiej potrzeby do grania jak dawniej więc zakup wciąż się odsuwa w czasie :/

Dodaj komentarz