RTS na konsoli !!!111oneoneone!1

Rynek konsolowy rozrasta się coraz dynamicznej co powoduje konieczność zapełniania nowych luk w asortymencie gier wideo. Piractwo na PC, upadek rynku arcade oraz ogrom odbiorców ze zróżnicowanych grup wiekowych, różną ilością czasu, wymaganiach i preferencjach wymaga tworzenie nowych gatunków oraz przechodzenie tych znanych z rynku arcade, PC a nawet gier stołowych. Przez lata na konsole pojawiało się coraz więcej gatunków typowo automatowych, czy pecetowych aż wreszcie konsole stały się ich domem. Wystarczy przypomnieć sobie dawną sytuację związaną z mordobiciami, czy też grami FPP. Gry walki, kojarzone tak mocno z arcade’ami stały się w końcu jednym z motorów napędowych rynku konsol, podczas gdy FPPy, które za czasów 32 i 64 bitowych konsol stawiały jeszcze pierwsze (no drugie ;)), nieśmiałe kroki na konsolach, generację później zabrały prowadzenie rynkowi PC trzymając je po dziś dzięki większej różnorodności i lepszej jakości shooterów FPP. Czy podobny los czeka RTSy?

Jak to było

Konsole nigdy nie były przystępnym środowiskiem dla RTSów. Sterowanie padem, brak online, niewielka moc przerobowa, oraz niechęć do podobnej rozgrywki nie pozwalały zbyt wielu RTSom dotrzeć na konsole. Jeśli już to pojawiały się głównie konwersje, często zubożałe, czasem niezłe, z rzadka bardzo dobre. Co prawda do PSone pojawiła się myszka, Nintendo 64 dostało pierwszego trójwymiarowego C&C, SNES miał Cannon Foddera, a Blizzard zaszczycił posiadaczy konsol dobrymi konwersjami Warcrafta i Starcrafta, jednak nadal w kwestii RTSów konsole zostawały lata świetlne za PC. Brakowało takiej różnorodności i dostępności tytułów, brakowało grania po sieci. Jednak jeśli ktoś chciał zagrać w gatunek na tej generacji sprzętu miał z czego wybierać – co prawda były to tylko konwersje, jednak czasem developerzy przykładali się do nich, czego efektem była dobra gra. Oprócz wyżej wymienionych pojawił się Red Alert, dwie części Warhammera (interfejs z konsolowej jedynki użyto później w dwójce), Populous 3, Syndicate Wars,KKnD, UFO, Dune 2000, Warzone, Baldies, gry ekonomiczno-strategiczne (Theme Park, Theme Hospital, SimCity 2000, SimCity 64, Sheep), parę crapów oraz kilka naprawdę ciekawych ekskluzywnych produkcji. Słowem – mimo, że było źle, sytuacja była lepsza niż rynek bijatyk, platformerów, gier akcji, jRPGów i wielu innych gatunków na PC. Pojawiał się multiplayer, czy to na połączonych ze sobą konsolach (Red Alert), czy na jednym ekranie (Stracraft). Sporą zmianą miało być nadejście konsol 128-biowych – Dreamcasta, Playstation 2, Gamecube’ i Xboxa. Nowe możliwości, granie po sieci, nowe pomysły, więcej odbiorców zmieniły oblicze rynku RTS na konsolach. Od teraz główny nacisk położono na tytuły ekskluzywne, dostosowane do konsol. Konwersji było mniej (co zmniejszyło ogólną ilość RTSów na tej generacji), jednak każda ekskluzywna gra różniła się znacznie od swoich Pctowych braci oferując coś odmiennego i świeżego. Z wielkich tytułów blaszakowych niezłe porty ujrzały między innymi Age of Empires 2 oraz Conflict Zone. Mimo to nie te pozycje przykuły większość graczy do konsol. Tytuły takie jak Kessen, Hundred Swords, Goblin Commander, GrimGrimoire, Nobunaga’s Ambition czy Pikmin pokazały nową jakość rozgrywki w konsolowym RTSie. Pojawiło się też kilka mniej godnych uwagi pozycji jak Army Man RTS, Alien vs Predator Extinction, czy The Adventures of Darwin. Wybitnie wygłodniali stratedzy mogli liczyć na kompatybilność wsteczną i odpalanie gier z PSOne. Słowem – działo się na tej generacji. Najciekawsze ekskluzywne/stworzone z myślą o konsolach RTSy:

Hundred Swords – pomijany (niesłusznie) RTS na równie pomijanego Dreamcasta. Epicki, znakomicie napisany scenariusz, przedstawiony za pośrednictwem bogatych ilustracji jedynie dodawał smaku uzależniającej (choć może nieco zbyt prostej) rozgrywce. Troszeczkę rozbudowywania i od groma wartkiej akcji – w jednej bitwie może brać udział maksymalnie sto jednostek, co swego czasu w trójwymiarowej grze było wielkim osiągnięciem. Najważniejszą cechą gameplayu jest dobór dowódców którzy dawali oddziałowi różnorodne umiejętności – niewidzialność, brak reakcji na rodzaj terenu, szybkość. Pięć frakcji, ogromna dynamika, przejrzyste pole bitwy (oznaczenia wyraźnymi znakami), tryb online. Gra wywodzi się z Arcade i została również skonwertowana na PC, lecz wersja na komputery została obdarta z niektórych trybów.

Team Buddies – Wormsy wrzucone w RTS! Trzy wymiary, widok z góry, pięć trybów rozgrywki oraz kontrola nad tylko jednym ludzikiem naraz. Aby zwyciężyć gracze muszą sami podzielić się na budowniczych, wojowników oraz postacie zapewniające surowce. Podstawą rozgrywki są swego rodzaju skrzynki, których odpowiednie ułożenie odblokowuje arsenał, machiny i bonusy. Gra pokazuje, ze RTS to nie tylko myszka i kursor oraz jeden gracz, ale również zespołowe działanie, wyznaczanie lidera oraz świetne party-games! Doskonała, wciąż żywotna gra z miłą dla oka, specyficzną oprawą graficzną i toną uzbrojenia. Proste do pojęcia reguły, które chwyta się w mig, dobra kampania i niesłuszne pominięcie w arkanach historii gatunku.

GrimGrimoire – wschodnia szkoła RTSów, czerpiąca sporo z gier typu jRPG opowieść o pewnej magicznej szkole. Widok z boku, piękna, ręcznie rysowana grafika 2D, nietypowy świat oraz masa niesamowitych patentów czynią GrimGrimoire grą unikatową w skali gatunku. Przeniesienie zasad gatunku na widok „z boku” wymieszane z przełomową grafiką na nowo pokazuje potencjał tkwiący w budowaniu jednostek, przyzywaniu demonów, szukaniu surowców oraz wielopoziomowych, zakręconych etapach. Doskonały przykład na to, że możliwe jest stworzenie jRTSa o wysokim poziomie skomplikowania. Prawdziwy unikat.

Red Alert Retaliation – Gra lekko na siłę na tej liście, bowiem składającą się z mocno dopakowanej kompilacji dwóch dodatków znanych z PC – Counterstrike i Aftermath. Klimat filmu klasy B, ogrom różnorodnych misji, dodatki względem PC, obsługa myszy i multiplayera czynią z pozycji zabawę na długie wieczory. Przerysowane postacie, zupełnie nielogiczne zabawy z czasem, źli Rosjanie, mrówki-giganty i walka o dobro flagi z gwiazdkami to już klasyka gier video. Wersja na Psone wsławiła się również świetnym intrem, dodatkowymi przerywnikami, dopracowanym interfejsem i godną oprawą AV.

Goblin Commander – gra stworzona przez byłych pracowników Blizzarda. Wcielamy się w tytułowe hordy goblinów, w krwawy sposób walcząc ze swoimi pobratyńcami korzystając ze specjalnych umiejętności pięciu klanów oraz potężnych Tytanów. Przeniesienie typowe RTSa w nietypowe klimaty, z nastawieniem na dokładne zarządzanie mniejszą ilością jednostek. Runy, magia, specjalne właściwości jednostek, planowanie strategii, oprawa 3D – gra spełnia wszelkie wymogi atakując niezwykłym designem oraz całkiem niezłym humorem. Dobra zabawa dla fanów lekko innych klimatów, przy tym dobre wprowadzenie do gatunku.

Pikmin I & II – wymyślona podczas prac w ogródku przez legendarnego twórcę gier – Shigeru Miyamoto – Pikmin z miejsca stał się wielkim hitem na Nintendo GameCube. W tej grze nintendowego mistrza wcielamy się w kapitana staku kosmicznego, który w niefortunnym zderzeniu z asteroidą, rozbija się na tajemniczej planecie. Szybko naszym celem staje się zebranie części zniszczonego statku i doprowadzenie ich do porządku, a w tym zadaniu pomogą nam zabawne, różnokolorowe istotki, które Kapitan nazwał Pikminami, i bez których, w gruncie rzeczy, nie dałby sobie rady. Pikminy dzielą się na różne rodzaje – np. czerwone, niebieskie oraz żółte, każde mające swoje mocne, jak i słabe punkty. Odpowiednie wykorzystanie i zabawa ich zdolnościami to sól całej, niezwykłej rozgrywki, która zmusza do wysilenie głowy nie gorzej niż niejedna gra logiczna.

Kessen I,II,III – seria gier strategicznych od Koei, oparta na historii feudalnej Japonii (Kessen I i III) i Chin (II). Autorzy zrezygnowali z możliwości stawiania własnych grodów, skupiając rozgrywkę na prowadzeniu przez gracza historycznych bitew (często jednak z zaskakującym dla tych obeznanych w historii Japonii rozstrzygnięciem) we w pełni trójwymiarowym środowisku. Dowodząc licznymi oddziałami, kierujemy nasze armie ku zwycięstwu, w drugiej i trzeciej części mając możliwość wspierania ich potężną magią. Co również posiada Kessen, a czego nie posiadał choćby Shogun:Total War, to świetni bohaterowie i wciągająca, poruszająca fabuła, przedstawiona w formie cutscenek wyraźnie wzorowanych na japońskich jidaigeki – filmowych, bądź teatralnych dramatach historycznych.

Front Mission Alternative Odłam jednej z najlepszych serii taktycznych RPGów. Wielkie zmagania Wanzerów – kolosalnych mechów, które zdominowały militaria świata Front Mission podane w postaci RTSa. Klimat political fiction, sporo zarządzania i niesamowite maszyny. Terenem akcji jest Afryka, jednostki dzielą się na plutony a największą atrakcją jest pełna customizacja robotów – ich części, broni, tarcz, korpusów, ekwipunku i koloru dająca praktycznie niewyczerpane możliwości zabawy. Do tego doskonały, wielowątkowy scenariusz skierowany do dorosłego gracza, stanowiący jedynie małą część dopracowanego uniwersum. Mimo, że nie tak dobra jak główna seria to świetna i skomplikowana.

Jak to bywa

Ciekawostką są RTSy na konsole przenośne. Rynek, który z pozoru wydaje się całkowicie nie przystępny dla gatunku dostał kilka razy naprawdę dobre kawałki kodu. Już Gameboy Color poczynił pierwsze kroki z Warlocked – świetną i do tego piękną (!) grą strategiczną w świecie zamieszkałym przez istoty światłości i mroku. Jednak nie był to koniec, bowiem pewna, niesamowicie słynna strategia znana z licznych konsol i komputerów przywędrowała na małego Gameboya Colora. Tak moi drodzy Cannon Fodder, w świetnej wersji, z niesamowitym intrem pojawił się nawet na GBC. Gra skopała sporo tyłków i można ją łykać do dziś. GBA już na premierze dostał grę z elementami RTS – Napoleon, gdzie jako słynny francuski wódz potykaliśmy się zarówno z wrogami narodu jak i…stworami z fantasy. Później konsola nintendo zgarnęła jeszcze Mech Platoon, o którym szerzej pod spodem. Jednak to dopiero Nintendo DS. staje się prawdziwym domem dla RTSów – jest już SimCity DS., Theme Park, Populous, Anno, Command&Destroy, dwie części Zoo Tycoon, zmierza drugie SimCity a wedle plotek pojawi się i sam Dungeon Keeper! Co ciekawe niejako jRTSy śmiało atakują tą konsolę – choćby nowe Many, czy Final Fantasy XII:RW. Naprawdę można sprawdzić jak spisują się RTSy na małym ekraniku. Warto tutaj również zwrócić uwagę na PSP, które emulując Psone daje nam możliwość zagrania w każdego PSXowego RTSa przenośnie. Najlepsze RTSy na konsole przenośne:

Warlocked – strategia fantasy, w której stajemy po stronie dobra lub zła. Doskonała zabawka, oferująca bardzo prosty system, który jednak wymaga od gracza wykorzystania zdolności każdej jednostki. Ogromnym plusem pozycji jest system przepotężnych magów rzucających czary o ogromnej mocy, których mogliśmy przyłączać do swojej armii. Różni magowie oraz możliwość kreacji własnej armii dawała grze olbrzymie replaybility Oprócz tego łatwe sterowanie, dwie strony konfliktu, śliczna grafika i cutscenki oraz…tryb multiplayer. Nie dość, że Warlocked okazał się najlepszych 8-bitowym RTSem, to jego multiplayer pokazywał pazura. Gra lepsza od wielu RTSów na PC, w sposób minimalistyczny wykorzystująca typowe cechy gatunku. W fazie produkcji był sequel na GBA zatytułowany Wizards, który jednak nie ujrzał światła dziennego. Perełka.

Cannon Fodder – udana konwersja jednej z najsłynniejszych i najzabawniejszych strategii naszych czasów. GBC dostał zestaw świetnych misji, intro w pełnym FMV (niebywałe na tej konsoli) i czytelną oprawę. Gameplay to dobrze znane zarządzanie niewielkim oddziałem, zabawa w podchody, zdobywanie jak największej ilości zabójstw i odprawy w bazie. Tytuł, mimo że nie dorasta legendzie pierwowzoru, ani części jego konwersji pokazał, że na GBC jest miejsce na gatunek. Militarne klimaty, zarządzanie samymi jednostkami oraz bardzo wysoki poziom trudności okazały się świetną przeciwwagą dla Warlocked dając posiadaczom przenośnej konsolki Nintendo dwa świetne i do tego różne od siebie RTSy. Dobra konwersja.

Mech Platoon – Wojna wielkich korporacji, już po treningu dająca nam wybór, do której z trzech frakcji przystać. Frakcje różnią się od siebie, zarazem jednak są na tyle zba­lan­sowane, aby posiadać podobne zdolności na polu bitwy. Fenomenalnym aspektem gry jest to, że własne jednostki tworzymy sami z różnych zdobywanych części. Daje to ogromne pole do popisu, zarazem przedłuża żywotność gry i balansuje rozgrywkę. Twórcy stworzyli świat robotów, dzikich stworów i korporacji, które walczą o surowce na planetach. Piasek, skały, kryształy – wszystko znajduje swoje zastosowanie. Dostajemy rozmaite rodzaje jednostek, dobrą grafikę, kilka surowców i świetnie przemyślane mapy. Trzeba dbać o ekonomię, obronę, atak, opracowanie nowych technologii. Taktyk jest prawdziwie dużo, a gra wymaga planowania i myślenia. Starcraft na GBA? Prawie!

Populous DS. – DSowa edycja słynnej serii Petera Molyneuxa. Wrzucenie klasycznej, lecz wciąż świeżej zabawy w bóstwo, które za pomocą cudów, kształtowania terenu i magii (wybuchy wulkanu, trzęsienia ziemi, tsunami) prowadzi ku chwale swoją cywilizacje w nowe szaty. Tym razem nie tylko budujemy w klasycznym stylu, lecz sami kształtujemy świat pozyskując nowych wyznawców, kreując rozwój swojej nacji i zwalczając pozostałe bóstwa. Niesamowity klimat, zrezygnowanie z typowe RTSowego schematu, walki cywilizacji oraz wykorzystanie dotykowego ekranu do sterowania tworzą zabójczą mieszankę. Pięciu bogów, ponad 50 etapów, tryb wolnej gry, levele tematyczne (np. nawiązujące do historii konsol Nintendo) starczą na długie godziny rozgrywki. Gra oferuje tryb multiplayer dla czterech graczy jednocześnie oraz zmieniony śliczny design z pięknymi artworkami bóstw. Tytuł wykorzystuje doświadczenie zdobyte na konwersjach innych wielkich tytułów z PC (SimCity DS., Theme Park DS.) doskonale kontynuując wymarłą zdawałoby się serię. Przy okazji niejaka nadzieja na przenośnego Dungeon Keepera.

Jak to jest

Nadzieją, bądź istnym nemesis dla graczy bojących się przejścia gatunków Pctowych na konsole staje się najnowsza 256-bitowa generacja. Xbox 360, PS3 i Nintendo Wii stają się coraz silniejsze i coraz więcej RTSów pojawia się na nie. RTSy na konsole nowej generacji to świetna oprawa graficzna, ogromne zoptymalizowane infrastruktury sieciowe pełne rankingów, turniejów, możliwości gry i konfiguracji, dodatki z sieci i sterowanie tworzone specjalnie z myślą o padach. Każdy z next-genów może pochwalić się jakąś grą gatunku, bądź pokrewną na usługach sieciowych. Konsola Microsoftu dostała już Command & Conquer 3 i Lord of The Ring: Battle of the Middle-Earth wraz z dodatkami oraz Universe at War. Co dziwne EA ze swoich strategii wywala część elementów zastępując je np. większą ilością trybów multi przez co gry mimo, ze dobre to lekko odstają od pierwowzorów.

Zmierza do nas coraz więcej multiplatform. Red Alert 3 ma tworzony tryb kooperacji specjalnie z myślą o użytkownikach konsol (zaznaczam, że pojawi się też na PC naturalnie). Tom Clancy’s EndWar stawia na komunikację głosową ukręcając łeb gadaniu o niewygodnym sterowaniu w RTSach na konsole. Supreme Commander, World in Conflict oraz Warhammer Battle March już zmierzają w lekko zmienionych wersjach na konsole podczas, gdy wiele gier gatunku jest tworzone multiplatformowo z myślą o nich!. Cztery z pięciu nominowanych przez gametrailers strategii E3 ukarze się na konsole, z czego dwie będą dla nich ekskluzywne: Halo Wars i Fat Princess. Jedynie świetnie zapowiadający się Dawn of War 2 opuszcza konsole, jednak… Relic zapowiada, że interesuje ich pomysł stworzenia konsolowego RTSa. To nie wszystko bo przecież Blizzard zastanawia się nad Starcraftem 2 na konsole, a na next-geny uderzy kolejna fala ekskluzywnych produkcji. Wizjoner Miyamoto bez którego branża by umarła lata temu, powraca ze swoim Pikminem, na handheldy zmierza kilka pozycji zaś sieciowe możliwości next-genów dają możliwości realizacji RTSów za niewielkie pieniądze jak i posmakowania klasyki. Dzieje się. Najlepiej zapowiadające się ekskluzywne/powstające myślą o nich konsolowe RTSy:

Stormrise – gra twórców serii Total War. Dwie rasy, postapokalipsa, pełne wykorzystanie terenu gry, oraz możliwość wcielania się w jednostki. Dostajemy ruiny miast, gdzie walczymy nie tylko na ulicach , lecz również szczytach budynków, kanałach, podziemiach i dachach skacząc między nimi, burząc je, planując i walcząc. Mocny design, niezła fabuła oraz godne uznania motywy przyciągają oko do tej pozycji. Do tego dochodzi błyskawiczna akcja, przerzucanie się w moduł TPP i obietnice doskonałej struktury sieciowej. Must have?

Halo Wars – RTS osadzony w jednym z najpotężniejszych growych franchise, za którymi stoją ojcowie serii Age of Emipres. Zmagania dwóch ras, ogromna rola maszyn, wielki nacisk na multiplayer, świetna fabuła i fizyka pozwalają spać spokojnie. Do tego ważna rola terenu (przeskakiwanie przepaści, ataki z góry), świetne sterowanie, wolniejsza od Stormrise, lecz na pierwszy rzut oka bardziej taktyczna rozgrywka i godna oprawa AV. Szykuję się hit, którego żadne szanujący się fan gatunku nie powinien przepuszczać. They want war, we will give them war!

Pikmin 3 – kontynuacja opisywanych już wyżej tytułów. Silniejsza konsola, rewolucyjne sterowanie, dodany tryb online i szczypta geniuszu Miyamoto pozwalają sądzić, że nowe Pikminy nie zawiodą. Obecnie oczko w głowie Nintendo, gra o niemalże równej wadze co nowa Zelda i Mario. Niewiele wiadomo o samej produkcji poza tym, że powstaje. Na co postawi Shigi? Więcej tego samego, czy też całkowite wywrócenie gatunku do góry nogami? Obyśmy przekonali się o tym jak najszybciej.

Kaboom Kaboom – Nintendo DS., jajcarski klimat, 25 armii i masa misji. Niewiele więcej wiadomo, ale developerzy podchodzą do zagadnienia z jajem, grafika jest świetna a DS. może doczekać się kojnego ciekawego RTSa. Trzeba mieć oko na ten projekt.

Fat Princess – gra przygotowana dla PSStore oferująca ciekawy typ rozgrywki drużynowej. Gracze w liczbie od 8 do 32 dzielą się na dwie rywalizujące drużyny, których zadaniem jest złapanie tytułowej otyłej księżniczki należącej do obcej frakcji. Gracze dzielą się na różne klasy, zarazem ważnym aspektem jest podział zadań – musimy naraz bronić własnej księżniczki, atakować wrogów oraz zdobywać surowce w postaci…słodyczy. Tuczenie naszej księżniczki rzutuje na jej tuszę, przez co wrogowie potrzebują więcej jednostek do przeniesienia jej. Gra zaoferuje również inne tryby w tym klasyczne DM, TDM oraz przypuszczalnie tryb misji. Do dyspozycji dostaniemy mapy w klimatach różnych deserów (!), a gra już budzi kontrowersje narażając się choćby środowiskom feministycznym (!!). Kreskówkowa grafika, pięć klas postaci, masa broni, strategiczna walka, kustomizacja postaci, masa chorego humoru – szykuje się hit! Twórcze rozwinięcie idei z Team Buddies pokazuje, że RTSy mogą wyglądać inaczej!

Mario 128? – gra fantom towarzysząca konsolom Nintendo od lat. Niejako ciekawostka na liście bowiem do końca nie wiadomo co i kiedy (o ile w ogóle) dostaniemy. Gra ma ogromny potencjał na RTS-puzzlera na Wii, w którym przejmiemy kontrolę nad 128 małymi marianami. Początkowo nazwa kodowa sequela Mario 64, dziś jest obiektem westchnień wielu fanbojów Nintendo nadal wierzących w przebój. Pożyjemy, zobaczymy.

Oczywiście elementy RTSa często pojawiały się w innych produkcjach konsolowych, jednak czyste gry gatunku prezentują się mniej więcej tak jak przedstawia tekst. Jasne spore elementy RTSa pojawiły się w masie japońskich dziwactw, Lemmingach, Mario vs Donkey Kong czy kilku jRPGach (FF7 choćby), co pokazuje że graczom to się podoba. Zdarzały się też wspaniałe hybrydy takie jak opisywany Team Buddies, łączące w sobie prawdziwy zmysł strategii, party-games i shootera. Trzeba jednak sporo wysiłku, żeby zrobić na konsolach z RTSami to co zrobiono z FPPami. I tak jak te ostatnie zrewolucjonizowało trio Goldeneye, Perfect Dark i Halo, tak teraz RTSy na konsolach ma szansę zrewolucjonizować Halo Wars. Jasne, gra nie prezentuje żadnych nowych mechanizmów, jednak wykorzystuje znane schematy w świetny sposób. Zobaczymy, czy nowa podseria Halo (bo pewnie na podserii się skończy) zarządzi w multi jak pierwowzory.

Jak to być może

Nowoczesny RTS na konsole powinien cechować się nienagannym sterowaniem oraz trybem online. Jak na razie najwięcej problemów jest ze sterowaniem – bo wbrew pozorom proste umożliwienie gry myszą to nie tak łatwa sprawa. Gracze konsolowi wymagają równych szans w czasie meczy, braku podziałów na lobby z padami oraz myszami, poza tym tworzenie dwóch oddzielnych interfejsów jest czasochłonne i kosztowne. Stąd ta generacja będzie się opierać w pełni na sterowaniu padami, lub komunikacją głosową, a pierwsze gry gatunku na Xboxa 360 pokazują, że się da. Online nie jest już żadnym problemem dla producentów RTSów na konsole, jednak wciąż brakuje edytorów map i misji, bez których maszynki spod TVków nigdy nie odbiorą przodownictwa w gatunku Pctom. Tworzenie ogromnych turniejów, wymiany replayów, map, przygód to coś na co konsole mogą sobie pozwolić o ile znajdą się chętni. Jednak szlak został już przetarty i pozostaje nam tylko bacznie go obserwować.

Czy przejście RTSów na konsole się odbędzie? Niewiadomo, jednak coraz większe piractwo na PC składania firmy do wzięcia pod uwagi takiej opcji. Z pozoru wydaje się, że miałoby to same plusy, jednak czy aby na pewno? Zniknięcie kolejnego ważnego dla PC gatunku z tych maszyn pogrąży tamten rynek w ogromnej stagnacji, zagrażając zarazem odmienności rynku konsolowego. Konsole i PCty zawsze były dwoma odmiennymi światami, jednak obecna generacja zasypuje nas masą FPPów, podczas gdy wiele innych – bardziej konsolowych w swym pochodzeniu gatunków, powoli umiera. RTSy tylko by to pogłębiły. Poza tym ten gatunek – czego nie można powiedzieć nawet o FPPach – w swojej klasycznej formie sprawdza się po prostu lepiej na PC niż konsoli. Nie chcemy zalewu typowo Pctowych RTSów na konsolach – podoba nam się dotychczasowa wizja ekskluzywnych, zupełnie odmiennych RTSów oraz konwersji najważniejszych tytułów. Jak się stanie? Ciężko przewidzieć. Szansa dla RTSów na konsolach jest. Pytanie brzmi – czy zostanie wykorzystana w dobry sposób?

cookiecrusher & kyo

4 uwagi do wpisu “RTS na konsoli !!!111oneoneone!1

  1. Po pierwsze – naprawdę świetny, długi wpis. Ciekawie opisane meandry historii tego gatunku na konsolach, przypomniały mi się ciekawe eksperymenty pokroju Pikmina czy Mech Platoon za co stokrotnie dziękuję. 🙂

    Co do samej sprawy „konsole a RTS” – tak jak napisaliście, sprawa jest ciężka bo bardzo dużo zależy od rozwiązań interfejsu. I w zasadzie na rynku powinien w tej dziedzinie brylować Nintendo DS, no ale wiadomo jak to jest w praktyce (podobnie zresztą ma się sprawa tej konsoli, jeżeli chodzi o FPS – wróżono temu gatunkowi świetlaną przyszłość, podczas gdy po wielkim ‚boom’ jaki strzelanki nastąpił na GBA, oprócz zabiedzonego Metroida nie pojawiło się już praktycznie nic ciekawego). Tym niemniej – tak jak któryś z Was napisał – wyznacznikiem jest też wyższy niż na konsolach stopień piractwa, co przy dalszej jego eskalacji poskutkuje bez wątpienia wyłamaniu się nawet rdzennie PeCetowych producentów… A wtedy albo gatunek odnajdzie jakąś drogę ratunku (w postaci rewolucyjnych rozwiązań), albo po prostu zginie, tak jak zginęły „olimpiady” czy tekstowe przygodówki (choć oba te gatunki zdaje się wskrzeszać właśnie DS). Tak sądzę.

  2. Akurat wielkie piractwo na PC to chyba jedna z największych obecnie bzdur i manipulacji w branży. Wybaczcie, ale jak ktoś bierze sobie dane z Kazachstanu, Etiopii, Zimbabwe itp. i na podstawie tego pokazuje, jak to źle jest i będzie gorzej to albo jest idiotą, albo naprawdę chce udowodnić coś komuś. Analitycy i wydawcy idą na skróty „ściągnął = okradł nas”. To proste i tanie myślenie, ale nie mające związku z rzeczywistością. Nie każda pobrana nielegalnie kopia gry jest automatycznie stratą dla producenta/wydawcy. Byłoby tak przy założeniu, że każdego stać na grę. A to założenie bardzo błędne. To, że ktoś ściągnął nie oznacza automatycznie, że gdyby nie mógł zdobyć nielegalnie to by kupił. Ponadto, co jest już winą samych wydawców, gry co raz rzadziej mają porządne wersje demonstracyjne, więc albo kupujesz w ciemno wierząc w piękne słowa reklamy (a jak ładnie można się na tym wyłożyć pokazują (s)hity Fable i Assassin’s Creed) albo właśnie ściągasz i wersję nielegalną traktujesz jako swoiste demo. Oczywiście idzie kolejny punkcik w ilości pobrań, wszyscy biadolą o piractwie, zgniliźnie i rychłym upadku grania na PC. Istnieje sobie takie studio jak Stardock. Żadna z ich gier nie ma zabezpieczeń, żadna też nie jest sztucznie uproszczana, żeby się podobać masom. A mimo to sprzedają się naprawdę dobrze. A wszystkie są PC only. Podobnie jak to „wielkie piractwo” nie rusza blizzarda, który tworzy na pieca tylko i żyje (tak tak, wiem – to na pewno tylko dzięki tym no life’om grającym w WoWa). Ostatnio największe płacze na piractwo usłyszałem od:

    Ubisoft po wydaniu Assassin’s Creed – zrobili grę płytką, która nawet 1/4 obietnic nie spełnia to niech się nie dziwią.

    ID Software – od dawna nie stworzyli niczego naprawdę wielkiego. Doom 3 porażka, Quake 4 to odgrzewany kotlecik.

    Crytek – jak się tworzy demo technologiczne i próbuje sprzedawać jako grę to nie dziwne, że gracze pokazują środkowy palec.

    Naprawdę nie widziałem od dawna narzekania na piractwo od firmy, która stworzyła coś naprawdę udanego, spełniającego oczekiwania. Płaczą ci, których dział marketingu jest znacznie lepiej utalentowany jak programiści.

    Halo Wars i Stormirse filmikami nie rzucają na kolana. Niestety. Zapowiadają się na standardowe i niczym nie wyróżniające się tytuły. Jak zobaczyłem gameplay Halo Wars to pierwsze co pomyślałem, to to, że ktoś wziął Battle for Middle Earth i zamienił jednostki na te pasujące do świata Halo. Tylko to wcale nie jest dobra rzecz.

    Wpis ciekawy, ale wszystko zbyt różowiutkie i miejscami za bardzo konsolowofanbojskie. BfME 2, Warhammer: Mark of Chaos – te gry są na PC uznane za duże rozczarowania. Fakt, że tutaj pojawiają się w pozytywnym świetle tylko pokazuje, jak obecnie ten gatunek na konsole nie istnieje. World in Conflict konsolowy jest zawieszony, Supreme Commander okazał się klapą. Command & Conquer 3 – na PC już o tej grze właściwie nie słychać. To, co nadchodzi i zapowiada się najlepiej to: Empire Total War, Dawn of War 2 oraz Starcraft 2 – wszystko PC exclusive (gdzie info o potencjalnym SC 2 na konsole? Blizzard jedyne co mówił to to, iż Diablo to najbardziej console friendly z ich serii). A jeszcze będzie Demigod. Podobnie przejaskrawiona historia konwersji. Starcraft i Warcraft miały wersje konsolowe, ale to w ich edycje na PC się gra i o nich pamięta. Ciekawe, że się bierze wszystkie trzy części Kessena i przeciwstawia tylko pierwszego Total Wara, zapominając, że np. w Medieval Total War postacie historyczne już się pojawiły.

    Niestety, ale widzę tu niezdrowy sposób prowadzenia dyskusji, który widziałem już wiele razy. Polega on na zalaniu czytających ilością tytułów, przez co wydaje się, że jest lepiej jak jest. Do tego jeden wielki mix: tutaj coś z PS One, tam z martwego Dreamcasta, dorzucimy też pierwszego Xboxa, posolimy 360, szczypta PS3 i danie gotowe. I jak tego dużo, nic tylko opad szczeny jak to RTSy na konsolach rządzą i miażdżą. Gdyby tak podzielić to na pojedyncze platformy i każdą oddzielnie przeciwstawić PC to by już tak efektownie i różowo to nie wyglądało, prawda? Ile z tych exclusivowych RTS’ów z konsol się naprawdę wybiło? O ilu można powiedzieć, tak jak o piecowej wersji Starcrafta, że za 10 lat wciąż będą w to ludzie grali i to nie jakieś jednostki w zaciszu domu, tylko wiele osób na dużych, głośnych turniejach? O niewielu, jeśli choćby jeden znajdzie. Po prostu ten gatunek na konsolach to nie jest towar pierwszej ani nawet trzeciej potrzeby. Coś tam wyjdzie, ale ginie w morzu tytułów z innych gatunków. Mam wrażenie, że i tak uproszczona w stosunku do piecowych sióstr Civilization: Revolution bardziej na rynku gier konsolowych zamieszała niż te wszystkie „świeże i oryginalne” RTSy.

    Z ostatniej chwili: analizy rynku w USA wskazują, że najlepiej sprzedającą się grą września będzie…. Spore PC ^^ Ah to straszne, złe, zabijające rynek piractwo 😦

  3. Napisz mi gdzie w tekście pada, że konsolowe RTSy są lepsze. I ćwicz czytanie ze zrozumieniem. Przyda Ci się 😉 Bo tekst miał tylko pokazać, że są, istnieją i się rozwijają. Do Starcrafta jeszcze daleko, zresztą o bolączkach i możliwościach pisałem. Dalej – cóż przeczytaj jeszcze raz, może tym razem myśląc poza kategoriami PCroxxsxorkonsolowefanbojkisuxxxxx i wtedy zarzucał tym podobne bzdety. Bo nigdzie nie stwierdzam, że konsolowe RTSy są lepsze. Stwierdzam za to, że mają potencjał. Kessen był porównywany do Shoguna bo – nie wiem może obie traktują o Japonii? A Cywilizacja nie namieszała na konsolach. Durni konsolowcy wola pograć w Romance of the Three kingdoms na durnej konsoli, lub zagrać w Cywilizacje na PC :(. Ewentualnie 2jke w wersji PSone.

  4. „(a jak ładnie można się na tym wyłożyć pokazują (s)hity Fable i Assassin’s Creed)”

    No ciekawe sam jestes shitem dla mnie jesli uwazasz te gry za crapy. No dobra co do assasina mam pewne zastrzerzenia ale to nie zmienia faktu, ze gra jest bardzo ciekawa i grywalna.
    A co do fable dla mnie to najlepsza gra na swiecie (albo przynajmniej w kategori rpg)

Dodaj komentarz