Red Faction: Guerilla – Wideorecenzja

Red_Faction

Do trzech razy sztuka… Cóż, na nowej recce nieco mi się zeszło. Ale jest, wreszcie. Tym razem dane mi było wcielić się w pewnego Masona, by przeprowadzić udany przewrót złej, paskudnej i złej władzy. Będzie wybuchowo, abstrakcyjnie i nieco pustawo…

… starym zwyczajem zachęcam do konstruktywnej krytyki. Mam tylko prośbę do pewnego osobnika – swoje żale wylewaj albo w nieco innej formie, albo zachowaj dla siebie. Wszyscy mają problemy, wyżywaj się gdzie indziej. Albo won, do kosza. ;* Całą resztę widzów pozdrawiam i dziękuję za uwagę,

boromi

8 uwag do wpisu “Red Faction: Guerilla – Wideorecenzja

  1. Jeśli mnie pamięć nie myli, pierwszy Red Faction był w ogóle pierwszym FPS-em, jaki ukończyłem na swoim pierwszym kompie. Także od tej gry, głównie za sprawą podobnego klimatu, upodobałem sobie pierwszego Half-Life’a, od którego normalnie stroniłem na całej linii.
    RF:G prezentuje się na ciekawego sukcesora serii, która na dość długo zamarła po słabej „dwójce”. Świetny model zniszczeń, cover-system – właśnie w coś takiego chciałbym teraz ja i zapewne wielu innych Graczy zagrać.

  2. No właśnie z tym modelem zniszczeń to jest tak, że jest on baaardzo przerysowany, do tego fizyka czasami kuleje (zwłaszcza jeżeli chodzi o zawalanie się budynków – bywa że potrafią trzymać się na śmiesznie małym fragmencie ściany, co zresztą widać w paru momentach recki), no a cover system od połowy gry jest w zasadzie bezużyteczny – wrogów jest zbyt wielu i w ekspresowym tempie równają z ziemią wszelkie kryjówki…

  3. Niezły z Ciebie lolek, boromi. To chyba Ty masz problemy, jeśli za jedynie słuszną formę komentowania tych wideowypocin uważasz lizanie Twojej czteroliterowej.

    Recenzja okropna przede wszystkim ze względu na Twoją osobowość. Merytorycznej nie będzie, bo i tak nic nie do Ciebie nie dotrze. Pozdrawiaj i cmokaj widzów dalej.

  4. Heh – trochę śmiszno. Najpierw piszesz na hura komentarze sklecone na zasadzie faynego , szybkiego pojazdu („nie drzyj dupy”, „remiza strażacka”, 3-2-0-elo-elo), a teraz rzucasz pięknym „nic do Ciebie nie dotrze”. Owszem, krytyka (konstruktywna, nie pisana z nudów, w przerwie między fapami) dociera i cenię ją co najmniej na równi z pochwałami. Ale ta Twoja jest zwyczajnie pusta, face it.

  5. Nie jest pusta, gdyż te uwagi są jak najbardziej na miejscu. Ich forma jest dla Ciebie bolesna (choć powiesz raczej, swoją bełkotliwą nowomową, że jest prostacka), ale nie zmienia to faktu, że zwrócono Ci jasno uwagę na problemy osobowościowe, przez które te wszystkie recenzje są jeszcze gorsze, niż sam tekst, który je tworzy.

  6. Tak, powiem, moja „bełkotliwa nowomowa” wyjątkowo sprawdza się w tym wypadku. Zwrócone w tej, jakże bolesnej dla mnie formie uwagi, mają równie wielką siłę, co tani pojazd forumowego trolla. Sądzisz że jestem nastrojony na lizanie tyłka? Otóż nie, uwagi Cookiego, Noksa czy Quaza bardzo mi pomogły, za co jestem im wdzięczny. Proponuję zakończyć już tą dyskusję, bo tu nikt w niczyich oczach się nie zmieni – ani ja w Waszych, ani Wy w moich. Lecę dalej tworzyć te kiepskie teksty i jeszcze gorsze vrecki. ;]

Dodaj odpowiedź do boromi Anuluj pisanie odpowiedzi