Merlin

Ubolewam nad faktem, że tak rzadko zdarza się wyprodukować świetny serial osadzony w kli­ma­tach fantasy. Mamy kilka epopei sci-fi, dużo seriali pseudohistorycznych, czy mieszanek gatunkowych, jak choćby Lost, ale klasycznej fantastyki prawie brak… Tym bardziej warto przyjrzeć się tym nielicznym perełkom, serią na poziomie .

Mini serial Merlin – jak nieciężko się domyślić – po raz kolejny prezentuje nam  ar­tu­riań­ską legendę. Jednak tym razem akcja przedstawiona jest z punktu widzenia czarodzieja Merlina. Merlin jako główny bohater jest zarazem bacznym obserwatorem oraz aktywnym uczestnikiem wielkich zdarzeń, stojącym z boku, łamiącym czasami własne zasady, jednak myślącym w ideach mniejszego zła.

Akcja serialu obejmuje okres od stworzenia Camelotu, przez jego upadek, od zdrady Lancelota, po zatracenie dawnych obyczajów. Historia jest ciekawa, mocna i wciągająca. Uczynienie Merlina głównym bohaterem okazało się strzałem w dziesiątkę. Czarnoksiężnik jest dostojny, pokorny, mądry, lecz zarazem ludzki. Myli się, widzi swoje błędy, jednak jest w stanie wszystko spokojnie zrelacjonować. Przeżywa własne tragedie, jak i problemy całego kraju, nieobca jest mu miłość i nienawiść, nie obce są mu dobro i zło. Jego nemesis jest Królowa Mab – pogańska bogini, która za wszelką cenę pragnie, aby Wielka Brytania nie przyjęła chrześcijaństwa, pozostając wierna dawnym obyczajom. Mimo to bogini nie jest do końca negatywną postacią, a Merlin istotą bez skazy. To on sam doprowadza do wielu zdrad, aktów przemocy, czy wreszcie przemiany samej Morgany. Walka dwóch wielkich postaci sprowadza tragedię na wielu ludzi, konflikt wartości jest zarysowany mocno, jednak nie odbiega znacznie od legend o Arturze.

Historia, mimo że pełna mistycyzmu i legendarnego posmaku, nie jest czarno-biała, a poprowadzono ją fenomenalnie. Wątki przeplatają się ze sobą, czuć klimat arturiański, a możliwość spojrzenia na wydarzenia z perspektywy Merlina jest czymś nowym i zarazem świetnym. Merlin to seria w której czuć legendę, mityczny posmak, czasy zapomniane przez człowieka, do których jednak wielu tęskni. Co więcej, nie ma tu dziur fabularnych, nieścisłości, czy wpadek. Kawał doskonałej roboty.

Mimo przeniesienia na drugi plan takich postaci jak Król Artur, Ginewra, czy Lancelot, serial nie traci nic ze swojej mocy. Wręcz przeciwnie – dostajemy zupełnie nowy punkt widzenia, przegląd sytuacji z oczu istot o niezwykłej mocy i wiedzy. Przedstawienie relacji między Królową Mab, Panią Jeziora, Morganą oraz Merlinem pozwala na nowo czerpać z tej klasycznej historii. Wszystko wydaje się bliskie, lecz zarazem nieznane. Bardzo dobry zabieg, świetna podstawa dla całej serii.

Aktorzy spisali się na szóstkę. Szczególną klasę zaprezentowali Sam Neill jako Merlin oraz Miranda Jane Richardson w podwójnej roli. Reszta aktorów nie odstaje klasą, m.in. Lena Headey, Nicholas Anthony Phillip Clay, czy znana z Fight Club Helena Bonham Carter zagrali doskonale. Reżyseria stoi na wysokim poziomie, cały serial ogląda się bardzo przyjemnie. Narracja jest spokojna, powolna, jednak wciąga. Wszystkiego dopełniają dobre zdjęcia oraz świetna scenografia, kostiumy oraz tło muzyczne. Muzyka z serialu została wydana na CD i spokojnie konkuruje z ścieżkami dźwiękowymi wysokobudżetowych filmów.

Merlin to bez wątpienia czołówka seriali telewizyjnych pod każdym względem. Kostiumy, choreografia, aktorstwo zachowanie statystów, narracja, efekty specjalne – wszystko jest niesamowicie spójne i przemyślane. Dlatego, nawet mimo postępu technicznego, jaki dokonał się od premiery serii w roku 1998, praktycznie nic się nie zdezaktualizowało. Całość trwa 3 godziny i zapewniam, że nie będzie to czas stracony. Co ciekawe przy serii pracowało wiele osób związanych z słynnym filmem Excalibur.

Szeroko pojętemu rynkowi fantastyki brakuje takich seriali jak Merlin. Mocnych, lecz spokojnych, klasycznych, acz świeżych. Po prostu dobrych. Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić to dzieło z całego serca. Kto jeszcze go nie oglądał, niech nadrobi to natychmiast. Teraz musimy już tylko czekać na serial na podstawie Pieśni Lodu i Ognia…

cookiecrusher

5 uwag do wpisu “Merlin

  1. Gdzie to można obejrzeć?

    Zresztą, z tego co pamiętam, widziałem kiedyś taki film. Albo i właśnie miniserial, bo film miał chyba dwie części. Bohaterem był właśnie Merlin i film był niesamowity… Przynajmniej taki się wydawał, gdy ja go wtedy widziałem 😀

  2. Cóż… trzeba będzie znaleźć czas pomiędzy kolejnymi odcinkami Samuraja (NIE, nie na forfanie!! grr ;))… Dobrze jest czasem przypomnieć sobie dawno przez świat klasyki, choćby po to, by nie dać zwariować się szaleńczej walce o coraz to bardziej spektakularne efekty specjalne. 🙂

Dodaj komentarz